Home office w praktycznym wnętrzu. Jak urządzić miejsce do pracy w salonie lub sypialni?
Domowe biuro powinno sprzyjać koncentracji i pozwalać na wydajną pracę. Sypialnia czy salon – które pomieszczenie lepiej spełni... Czytaj więcej
O roli zmysłów w domowych przestrzeniach i spotkaniu designu z ludzkim ciałem - felieton Agaty Kiedrowicz, projektantki, kuratorki i edukatorki, pracującej na styku humanistyki, sztuki i designu.
Przekręcam klucz w zamku, krok przez próg, głęboki oddech. Szybko zrzucam płaszcz, odstawiam walizkę. Strumień ciepłej wody, powitalny, czuły niczym pieszczota, dotyk mydła. Kubek, herbata, świeca. Doskonale znany ciału algorytm czynności. Szmaragdowy aksamit kanapy, pod stopami miękki splot dywanu. Głęboki oddech. Jestem u siebie.
Paruje napar z trawy cytrynowej i imbiru, gorzka czekolada przyjemnie stapia się ze skórą. Podróż najlepiej smakuje w domu, tuż po powrocie.
W dłoniach ogrzewam gliniany kubek. Szorstki, organiczny. Kilka grudek ziemi uformowanych przez ludzki dotyk i temperaturę. Te grudki zebrano nieprzypadkowo: Nadine
Sterk i Lonny van Ryswyck ze studia Atelier NL wykopują glinę z różnych miejsc w Holandii. Z uzyskanego materiału tworzą ceramiczne naczynia. Surowe, nieoszkliwione, pierwotne w formie. I barwie. Spektrum kolorów glinianego serwisu jest odzwierciedleniem tożsamości miejsca – wybarwienie ziemi to wypadkowa zawartości żelaza, ale też wynik oddziaływania człowieka na środowisko, lokalnych upraw, zanieczyszczeń. Wielobarwny, od piaskowych tonów przez sepię po ciemny brąz, Clay Service namacalnie pokazuje związek człowieka z ziemią i żywiołami natury.
Projektantki docierają do korzeni, nie tylko w kwestii materiału: wspólnie z miejscowymi rolnikami wyprawiają uczty na polach, skąd czerpały glinę. Na stogach siana w roli stołów piętrzą się i gliniane skorupy, i tradycyjne potrawy z jabłek, ziemniaków, warzyw. Ceramika i kuchnia – obie pochodzą z ziemi, z surowej materii, która przechodząc przez ludzkie dłonie i ogień, wraca na stół. Projektantki nazwały ten alchemiczny łańcuch „Earth to Table”. Choć ceramikę wypalano już w paleolicie, nikt dotąd w tak metaforyczny i zarazem użytkowy sposób nie pokazał gliny jako materiału nagiego i pierwotnego, a jednocześnie bliskiego człowiekowi; na styku natury i kultury.
W naukach o ziemi funkcjonuje pojęcie „krajobrazu emocjonalnego”, próbujące uchwycić człowieka w sieci powiązań, w jego zakorzenieniu, w relacjach z otoczeniem. Design, sięgając rozmaitych praktyk, podkreśla ważność relacji jednostki z własnym ciałem, z wewnętrznym uniwersum odczuć i wspomnień, jak i ze światem zewnętrznym, z którego te bodźce docierają. Dlatego tak istotna jest sfera zmysłowa – smak, węch, słuch, dotyk i wzrok, a z nim postrzeganie koloru. W sensorycznych danych jak w soczewce skupiają się komunikaty ze świata, a wraz z nimi buduje się nasza tożsamość. Ciało jest swoistym sensorium, domem dla zmysłów. W tradycji symbolicznej dom często występuje jako emblemat ciała ludzkiego. Jego otwory wyobrażać mają otwory ciała: dach i strych – głowę, świadomość i rozum, kuchnia – przemiany psychiczne lub alchemiczne, piwnice – popędy, instynkty, podświadomość1. Nasze ciało, niczym dom, jest świątynią tożsamości. Jest schronieniem i soczewką, przestrzenią wrażeń, miejscem styku „ja” i „innego”. Fiński architekt Juhani Pallasmaa pisze w „Oczach Skóry”: „Moje ciało jest pępkiem mojego świata, ale nie z uwagi na przyjęcie centralnej perspektywy, lecz jako miejsce wszystkich odniesień, pamięci, wyobraźni, integracji”2.
„Design łączy w sobie wszystkie elementy otaczającego świata. Jest swego rodzaju sacrum”3 – mówi z kolei projektant François Azambourg. Naturalnym spotkaniem designu i ludzkiego ciała jest przestrzeń smaku. Obszar zarówno konieczności, jak i celebracji, patosu i codzienności. Bezgranicznie fascynująca, nieskończona niczym człowieczy głód doświadczania. Jedną z pionierek projektowego podejścia do pokarmu jest Marije Vogelzang. Poprzez design zmienia znaczenia, redefiniuje i tworzy więzi, dotyka tego, co niewerbalne. „Interesują mnie czasowniki. Czasowniki związane z czynnością jedzenia” – podkreśla Vogelzang.
Nie „food”, a „eat”. Karmienie, spożywanie, dzielenie się, pielęgnowanie. Intymny, emocjonalny, społeczny wymiar pokarmu, który urzeczywistnia się w praktykach, rytuałach, w warstwie doświadczania. Jedzenie (rzeczownik doskonale, według projektantki, zaprojektowany przez naturę) jest wymarzonym medium pracy dla projektanta – trafia wprost do środka, porusza, działa natychmiast, bez pośredników.
Vogelzang zaczęła od bieli. Jej właściwości badała w projekcie „White Funeral”. W Chinach kolor biały jest symbolem żałoby, natomiast bliskie Europejczykom białe pokarmy (mleko, nabiał, pieczywo, jasne warzywa) mają
właściwości kojące, są delikatne, kruche, subtelne. Konfrontując te dwie przestrzenie znaczeń, projektantka zredefiniowała rytuał pożegnania zmarłej osoby w zachodniej kulturze – zaprojektowała efemeryczną, tonącą w bieli, funeralną ucztę, gdzie białe potrawy były nośnikiem duchowego przejścia, niosąc lekkość i ukojenie. Miękkie, rozbielone obrusy i lniane szaty biesiadników wyciszają żal, otulają, dają nadzieję. Pokarm wespół z barwą stał się łagodnym tłem dla rytuału przejścia, subtelnie ucieleśnił duchowy pierwiastek, utracony we współczesnych praktykach.
Biel może być także przestrzenią porozumienia. „Biała zasłona miękko wyznacza niewielką przestrzeń. Do bawełnianej, półprzezroczystej tkaniny przypięte są zdjęcia, rysunki, drobiazgi. Intymna enklawa, świątynia tożsamości. Zza ściany dobiega głos. Słowa drżą, wybrzmiewa skrywana historia, uwalniają się emocje. Głos karmi słowami i posiłkiem, podawanym łyżeczką, wprost do ust. Słowo – kęs – słowo – kęs”4 . Trwa „Eat Love Budapest”, performance zaprojektowany, by zbliżyć dwie zwaśnione nacje: romską i węgierską. Wewnątrz białych „konfesjonałów” zaaranżowanych przez Romki goszczą mieszkanki Budapesztu. Romki przygotowały swoje ulubione potrawy, karmią nimi węgierskie sąsiadki. Kobiety nie widzą się
nawzajem; ale słyszą, czują, smakują. „Karmienie to esencja życia, początek więzi pomiędzy matką a dzieckiemi. Chciałam, by kobiety karmiły się i posiłkiem, i własną historią. I miłością” – mówi Vogelzang.
Jedzenie staje się medium przebaczenia, bliskości. Zbliża – poprzez intymne, cielesne doświadczenie. Osobista, namacalna materia pokarmu rozgrzesza, wybacza, zaciera różnice. Łączy. Jak mawiał Immanuel Kant: jeśli przełamiesz się z kimś chlebem, nie połamiesz mu karku. Jedzenie łączy z domem, z korzeniami. Comfort food to subiektywne wspomnienia pierwszych kulinarnych doznań, zakorzenione w smaku poczucie bezpieczeństwa, troski, opieki. Smak domu.
Surowe, nieotynkowane ściany, proste drewniane stoły, oszczędne dekoracje. Wielowarstwowy palimpsest.
W centrum Berlina, na parterze zrujnowanego budynku, wykiełkowała wyspa smaku. Restauracja dóttir6 (ze staronordyckiego: córka) specjalizuje się w kuchni skandynawskiej. Z przyjacielem wybieram się na kolację degustacyjną; surowe, konceptualne dania zaskakująco przenoszą mnie do kuchni i ogródka babci – moje kubki smakowe rozpoznają chrzan, czarną porzeczkę, biały ser, pstrąga. Pośród misternych, strukturalnych kompozycji pojawia się nagle miseczka z parującym, brunatnym płynem. W akompaniamencie miękkiej, pulchnej chałki. Odrywam kawałek, maczam. Wstrzymuję oddech. Moje wnętrze zalewa płynny aksamit. Ciało pulsuje ciepłem, waniliową rozkoszą. Wszystko, co dotąd, prowadzi ku tej właśnie chwili, złotej, bezbrzeżnej, bez początku i końca… Mój towarzysz patrzy na mnie pytająco. Powtarza znaną sekwencję czynności: odrywa, macza… Milknie. Jego oczy zachodzą mgłą, język dryfuje gdzieś po uniwersum doznań, zastyga.
Rozkosz, ciepło, aksamit. Palone masło.
Ujęcie drugie, dwa lata wstecz: trwa wystawa w School of Form, w jednej z sal ekspozycja „Kształt smaku” pod kuratelą Anny Królikiewicz. Krzątam się wokół mojej autorskiej instalacji: w metalowej balii paruje wodna kąpiel, na rozedrganą taflę delikatnie kładę porcelanowe czarki wypełnione masłem, paloną bułką tartą, kroplami waniliowego ekstraktu. Wyżej, na sznurku, rozwieszam kuchenną ściereczkę z wyhaftowanym napisem Welcome home. Częstuję gości porcjami domu, uchylam drzwi do maślanego, aksamitnego sensorium.
Późno, ciemno. Naciskam klamkę, wchodzę. Przez pogrążony w mroku korytarz, ku światłu. Zapach masła topionego na patelni. Słodycz… wypełnia każdą szczelinę. Przytulam się. Złoty nektar spływa na miękkie, puszyste kawałki ciasta.
Połyskuje. Unoszę łyżeczkę… Język wybrzmiewa kryształem słodyczy, ciało pulsuje miękkim, pożywnym ciepłem. Wanilia otula. Wygładza troski, wypełnia uszczerbki.
Paruje.
Pomiędzy powietrzem a płynem, pomiędzy domowymi stanami skupienia.
Koi. Karmi. Oczyszcza.
Dom.
Powrót.
Przypisy:
1. Władysław Kopaliński, „Słownik symboli”, Wiedza Powszechna, Warszawa 1990
2. Juhani Pallasmaa, „Oczy Skóry. Architektura i zmysły”, przeł. Michał Choptiany, Instytut Architektury, Kraków 2012, s. 15.
3. Ewa Trzcionka, „Nie znoszę marnotrawstwa, wywiad z François Azambourg”, Design Alive, nr 5 Zima 2012/2013, s. 126.
4. Cytat z artykułu mojego autorstwa, zob. Agata Dąbrowska, „Food design, czyli nowa świecka tradycja”, Kultura Liberalna (16/2013), 23 kwietnia 2013, www.kulturaliberalna.pl/2013/04/23/dabrowska–food–design–czyli–nowa–swiecka–tradycja (dostęp: 4.11.2018).
5. Marije Vogelzang, „Eat Love Budapest”, www.youtube.com/watch?v-=Ji3- WCF8oUx0&feature=player_embedded (dostęp 4.11.2018). 6. Obecnie restauracja działa w trybie prywatnych zamówień, poszukując nowego lokum.
Projektantka, kuratorka, edukatorka. Pracuje interdyscyplinarnie, na styku humanistyki, sztuki i designu. Szczególnie interesuje ją projektowanie dla zmysłów. Sensoryczną wiedzę wykorzystuje we własnej praktyce - prowadzi, wraz z Martą Szostek studio projektowe SUPERGIRLS DO DESIGN, specjalizujące się w tworzeniu scenografii i doświadczeń kulinarnych. Stworzyła dwa autorskie zapachy w projekcie "Kuchenne sensorium" oraz bada sensoryczne praktyki i wywiady w branżowej prasie (m. in. Design Alive, KUKBUK, FUTU, Monitor Magazine) oraz w wydawnictwach naukowych. Wykłada w School of Form, Akadamii Sztuki w Szczecinie oraz Collegium da Vinci, gdzie kieruje studiami podyplomowymi z obszaru mody i nowych mediów. Współpracuje z projektantami, artystami, instytucjami kultury i sztuki. Kuratorka wielu wystaw, m.in. "Polish Design Island", "To czuć! Projektowanie dla zmysłów". Uważa, że dobry smak oznacza czułą i uważną postawę wobec ludzi i rzeczywistości.