Pierwotny proces tworzący życie człowieka jest związany z połączeniem, złączeniem, spotkaniem, wymianą, dawaniem i braniem, wzajemnym oddziaływaniem, więzią, relacją, związkiem. Pierwszy rok życia jest jedyną formą zdrowej symbiozy, w której zależność jednej istoty od drugiej przynosi życiodajne siły. Siła związku w pierwszych trzech latach życia dziecka stanowi o jakości jego przeżycia – zarówno na poziomie psychicznym, jak i fizycznym. Dzięki sile tego związku jako dorośli poradzimy sobie z trudami życia, a potrzeba więzi emocjonalnej będzie nam w życiu zawsze towarzyszyć, bez względu na nasz wiek rozwojowy.
Zaczynamy życie dzięki procesowi łączenia i tworzenia więzi. Kończymy je, oddzielając się, odłączając, odchodząc… Nasze życie jest swoistą sztuką ruchu – pomiędzy bliskością i więzią a autonomią. Ruch jest równoznaczny z rośnięciem, życiem, rozwojem, zmianą. Zapewnia równowagę pomiędzy kontaktem ze światem a sobą samym. Brak ruchu grozi przywarciem do jednego z krańców, co może przynieść sztywność, zamknięcie, brak rozwoju, zapadanie się w jednym typie doświadczeń.
Doświadczenie pierwotnego przywiązania i bliskości umożliwia wyjście do świata i poznanie w nim zarówno siebie, jak i innych ludzi. Zbytnie zatrzymanie w bliskości – poprzez nadmierną kontrolę i nadopiekuńczość rodziców czy opiekunów – uniemożliwia poznanie siebie samego oraz różnorodności sytuacji, które mogą się zdarzać w świecie zewnętrznym. Zbyt szybkie odłączenie od bliskości i wystawienie na wielość doświadczeń grozi brakiem mechanizmów ochrony siebie samego oraz możliwością przeżyć, które zbudują traumatyczne rany w niedojrzałej jeszcze psychice. W ruchu życia ważne jest korzystanie z doświadczenia bliskości, by budować ufność do samego siebie i innych. A poprzez doświadczanie własnej odrębności, inności, indywidualnej tożsamości – umożliwianie sobie rozpoznawania własnych potrzeb, pragnień, fascynacji, które dadzą podstawę do wyboru życiowych partnerów, przyjaciół, miejsc pracy i sposobów realizacji własnych zainteresowań. Nasz własny mikrokosmos to ten obszar psychiki, który nadaje nam jedyny i niepowtarzalny charakter, przy jednoczesnej powtarzalności ludzkich potrzeb. To swoisty genius loci,
powodujący, że zarówno przestrzeń, w której przebywamy, jak i to, co robimy, czym się zajmujemy, jak żyjemy – nabiera niepowtarzalnych cech.
W życiu istnieją momenty, które są ważne w wytworzeniu się tej zdrowej przestrzeni pomiędzy bliskością a indywidualną oddzielnością. W dzieciństwie są one mocno zależne od tego, jak ważni dla dziecka dorośli zaaranżują „przejście rozwojowe” i jakie nadadzą znaczenia dziecięcym próbom oddzielenia się i bycia samostanowiącym podmiotem.
Pomiędzy drugim/trzecim a czwartym rokiem życia dziecko wkracza w fazę tzw. buntu. Faza ta jest związana z potrzebą autonomii. Po okresie silnej więzi i relacji pomiędzy dzieckiem a dorosłym – dziecko zaczyna odczuwać potrzebę poznania siebie samego oraz otaczającego świata. Uruchamia eksplorację najbliższego otoczenia poprzez inwazyjne przeszukiwanie oraz wypróbowywanie znajdujących się w pobliżu rzeczy. Już nie trzyma mamy za rękę, ale wyrywa się jej i nie zajmuje się akurat tym, do czego namawia je tato, lecz zaczyna oddziaływać na przedmioty po swojemu. Burzenie, rozkręcanie, gniecenie, gryzienie, kopanie, zamalowywanie, przyklejanie, odklejanie,
łamanie – to wszystko oznaki budzącej się woli sprawstwa u dziecka. Wszelkie próby zatrzymywania tego typu aktywności spotkają się ze strony dziecka z buntem – nie dlatego, że dziecko chce zrobić coś „na złość” rodzicom. Ale dlatego, że na tyle stabilnie doświadczyło przy rodzicach poczucia bezpieczeństwa, że ma odwagę, by samodzielnie sprawdzić własny wpływ na otaczający świat.
Ten moment w rozwoju dziecka jest więc pierwszym ważnym doświadczeniem własnych możliwości, własnego wyrazu siebie, budowania własnego porządku. Gdy dziecko ujawnia swoją potrzebę autonomii, to jest ważny komunikat dla rodziców – „mogę iść w świat, bo ufam sobie i ufam innym”
Kolejnym momentem, w którym uwidacznia się ruch rozwojowy w kierunku oddzielności, inności, samodzielności, to okres dorastania. Proces dorastania ma swoje przejawy we wszystkich sferach życia nastolatka – sferze seksualnej, emocjonalnej, poznawczej i społecznej. Złożoność tego procesu powoduje, że jest to trudny czas, nie tylko dla otoczenia, ale także dla samego nastolatka. To czas określania własnych granic, ale też przekraczania granic wyznaczonych przez dotychczasowe normy rodzicielskie i
społeczne. Poprzez eksperymentowanie ze sobą, z innymi, z różnorodnymi sytuacjami emocjonalno-społecznymi – młoda osoba dowiaduje się czegoś o sobie, o swoich potrzebach, o tym, na co sama sobie pozwala i na co chce pozwalać innym ludziom.
W przypadku czterolatka różnego rodzaju eksplorowanie i eksperymentowanie z otoczeniem oznaczało zabiegi na misiach, klockach, ścianach, a czasami na najbliższych. W przypadku nastolatka obszarem tych eksperymentów jest jego ciało, bliscy ludzie, nieznajomi, wszystkie napotykane możliwości. Potrzeba autonomii w tym okresie przejawia się sprzeciwem wobec rodzicielskich nakazów i zakazów, a także chęcią bycia innym niż rodzic, bez żadnych racjonalnych uzasadnień.
Indywidualność nastolatka uwidacznia się w jego sposobie ubierania się, wyglądzie, przestrzeni, którą tworzy wokół siebie. Celem buntu nastolatka nie jest zaprzeczenie temu, co dotychczas działo się w jego życiu – obniżenie znaczenia i roli rodziców, umniejszenie funkcji domu i tworzenia rodziny. Nastolatek musi zbudować swój własny sposób myślenia o świecie, by sobie z tym światem poradzić. Musi poznać swój sposób myślenia, by obronić się przed
wpływem tych, którzy „wiedzą lepiej”. Aby tego dokonać, musi odrzucić pewne sądy czy pewniki przekazywane przez rodziców – choć w swoich sądach może dochodzić do podobnych wniosków. Błędem rodziców bywa myślenie, że nastolatek odrzuca rodzica. Najczęściej nastolatek odrzuca myślenie rodzica – a to jest znacząca różnica.
W okresie dorastania nie wszystkie wartości i nakazy rodziców są negowane. Zdolność do wyrażania samodzielnego zdania, opinii, umiejętność dokonywania wyborów i branie za nie odpowiedzialności – to wszystko oznacza, że w okresie dzieciństwa bliskość i więź z rodzicami dały nastolatkowi podstawy do przynajmniej minimalnej ufności w siebie. A taka ufność jest potrzebna, by rozwiązywać sytuacje trudne, a nie uciekać od nich albo atakować, zanim w ogóle się pojawią. Nastolatki mają na tyle skomplikowany wewnętrzny świat, że trud uporania się z nim sam w sobie jest już dużym wyzwaniem. Nie zawsze więc obudzą się w dobrym humorze, nie zawsze odpowiedzą „dzień dobry”, nie zawsze z radością wyjdą na spotkanie z ukochanym dziadkiem. W jednej chwili radośni, mogą szybko przejść w złość, gdy nie będą mogli zaspokoić swoich potrzeb, a wieczorem mogą zamknąć się w pokoju w poczuciu bycia nierozumianym przez cały świat. W okresie
dorastania nastolatki potrzebują własnej przestrzeni – drzwi, które mogą otworzyć, gdy zechcą, szuflad, w których schowają swoje sekrety w poczuciu uszanowania ich prywatności, fotela, w którym mogą usiąść i schować się przed innymi. Mogą nie przepadać za ulubionymi firankami mamy i woleć surowość parkietu nad miękkość puszystej wykładziny. W chaosie wewnętrznym nie przeszkadza im artystyczny nieład w pokoju, a każda ingerencja w ich przestrzeń jest jak cięcie skalpelem obszaru ich własnego Ja. Życie nastolatków oscyluje pomiędzy poczuciem „czy inni mnie akceptują” a „jaki jestem”, dlatego cechą ich mikrokosmosu jest zmienność, różnorodność emocji, brak zainteresowania obowiązkami domowymi, a szczególnie sprzątaniem własnego pokoju. Nastolatek robi rożne rzeczy ze względu na siebie, na swoje normy, na swoje potrzeby. Im więcej ma przestrzeni do własnej odpowiedzialności, tym większa szansa, że ją podejmie. Wymuszanie, zmuszanie, karanie, straszenie, walka, manipulacja, emocjonalny dystans – to sposoby, które u nastolatka mogą tylko wzmocnić podporządkowanie albo bunt. A nie to ma być wynikiem rozwojowym tego okresu.
Dylematem dorosłego jest to, jak sobie radzić z dorastającym dzieckiem, jednocześnie nie dławiąc w nim
jego indywidualności. Nasze dziecko nie jest tą samą osobą jak Ty, jak ja. To odrębna istota. Jak wyrazić szacunek wobec dorastającego dziecka, nie oczekując od niego posłuszeństwa? Jak wzmacniać jego indywidualność, jednocześnie nie ulegając jego naciskom? Jak wyrażać miłość i jednocześnie stawiać granice? Jak radzić sobie z lękiem o nastolatka, a jednocześnie ufać jego mądrości? Dorastanie to proces-wyzwanie zarówno dla nastolatków, jak i dla ich rodziców.
Kolejnym ważnym momentem we wzmacnianiu naszej tożsamości jest okres wczesnej dorosłości – czasu, kiedy młoda osoba ma już swój zawód, podjęła decyzję o tym, co ma w życiu robić, jest po pierwszych doświadczeniach zawodowych umożliwiających samodzielne utrzymanie się, sprawdza siebie w relacjach przyjacielskich i partnerskich. Będąc pomiędzy wyjściem z domu rodzinnego a identyfikacją potrzeby związania się z kimś na stałe, wiele młodych osób decyduje się na zakup bądź wynajęcie mieszkania. We wczesnej dorosłości autonomia wyraża się przede wszystkim identyfikacją i zaznaczeniem własnej indywidualności. Takiej, która nie jest kopią nikogo innego ani niczego innego.
Styl życia – jest naznaczony własnym wyborem, a nie ogólnie przyjętymi zasadami. Śpię, jak chcę albo właśnie krótko śpię, bo chodzi mi o kondycję i kontakt z naturą. Pracuję, ile chcę albo pracuję dużo, bo mam w tym swój cel. Na razie nie myślę o dzieciach, nigdy nie chcę mieć dzieci, może kiedyś będę mieć dzieci. Stopniowalność zaangażowań, stopniowalność potrzeb, walka ze stereotypami płci, ze wzorcami rodzinnymi. Wczesna dorosłość to okres, który aktywizuje temat zdolności do intymności bądź tendencje do izolacji. Dla osób w wieku od 25-35 roku życia to może być czas na określenie swoich potrzeb bycia z kimś i dania sobie czasu na podjęcie decyzji. W tym czasie wiele osób wybiera samodzielne życie – by pobyć ze sobą i określić swoje potrzeby, by nacieszyć się życiem, by po swojemu „stanąć na nogi” i poznać swoje możliwości, by poczuć, że samemu mogę i dam radę. Jakiekolwiek są to motywy – to często motywy podkreślające inność, niezależność, samodzielność, autonomię.
Bez względu na to, czy młody dorosły zdecyduje się wejść w związek z partnerem czy nie – próba tego czasu wpłynie na poczucie własnego sprawstwa, własnej zdolności decydowania o sobie samym. Ci, którzy na razie zdecydują się na bycie w roli singla – mogą przeżyć dużą radość z tego, co stworzą sami.
Jaką zbudują przestrzeń dla własnego życia – czy będzie kolorowa czy szara, czy będzie typowa czy oryginalna, czy będzie w niej wszystko ułożone i zaplanowane, czy będzie podobna do tych, które mają inni, czy będzie miała swój zapach i fakturę, czy będzie z oknem na góry czy może z ogrodem…
Aby zbudować relację z drugim człowiekiem, potrzebne jest wcześniejsze doświadczenie z samym sobą. Im lepiej znamy siebie, tym lepiej możemy rozumieć innych. Taka wyspa indywidualności jako czas w naszym życiu jest bardzo potrzebna, abyśmy na tyle poznali siebie, swoje preferencje, swoje potrzeby, swoje „chcę” i swoje „nie chcę”, aby wiedzieć, jaki będzie dalszy kierunek naszego życia.
Nie wszyscy wyjdą z tej fazy z poczuciem – „chcę budować związek”. Niektórzy pozostaną w intymności swoich mikrokosmosów bez chęci albo możliwości budowania związków. Ich losy zachowają jakąś bardzo indywidualną atmosferę. Ci, którzy zdecydują się na intymność z drugą osobą,
osobą, staną przed ważnym rozwojowo wyzwaniem – jak przejść od „ja” do „my”.
Związek nie jest sumą cech jednej i drugiej osoby. To przestrzeń, która powstaje pomiędzy dwojgiem ludzi, to dynamika procesów pomiędzy nimi. Kompletna bliskość w związku grozi symbiozą i zatraceniem własnych granic. Silne zindywidualizowanie partnerów grozi rozłącznością, brakiem wspólnych decyzji, niemożnością stworzenia wspólnych obszarów. W związku wyzwaniem jest więc bycie razem bez tracenia własnego gruntu, własnych obszarów istotnych dla rozwoju. Dla każdego związku ważne jest, aby partnerzy mieli obszary wspólne, ale też obszary jedyne, istotne dla każdego z nich indywidualnie. Autonomia to nie jest akt buntu czy sprzeciwu wobec tego co myśli, jak czuje czy jak działa partner. Autonomia to nie jest powiedzenie „nie” bez propozycji zmiany czy jakiejś przebudowy. Autonomia w związku to zdolność do bycia samemu, zdolność adekwatnego zaspokajania własnych potrzeb, które od nas zależą, umiejętność adekwatnego reagowania na różne sytuacje, zdolność do dzielenia się z drugą osobą, bez kierowania się odpowiedzialnością za jej reakcje i uczucia.
Miejsce w związku na inność, indywidualność, samodzielność – bez kolizji z celami związku – to kolejne wyzwanie. Każdy związek powinien żyć życiem związku, ale też zasilać się tym, co jest jedyne, typowe, indywidualne dla każdego z partnerów. Patrzenie ciągle w tę samą stronę grozi nudą, jednakowością, niskim poziomem zróżnicowania. Zbyt częste odnoszenie się do tego, co „ja”, a co „Ty” grozi rozłącznością, oddzieleniem, dystansem, walką.
Dobro mikrokosmosu każdego z partnerów polega na tym, aby będąc w związku, jednocześnie wzmacniać swoją indywidualność, niepowtarzalność, atrakcyjność. Związek żywi się tym, co każdy z partnerów wnosi i tym, jak bardzo może budować swoją „związkowość” bez walki o władzę czy potrzeby. Im bardziej jesteśmy oswojeni z własnym mikrokosmosem, tym bardziej dojrzałe stają się nasze związki – bo bardziej znamy siebie i rozumiemy naszych partnerów.
Ale i tak… nie łudźmy się – jak powiedział Samuel Rogers: „Nie ma znaczenia, z kim się człowiek żeni. Nazajutrz po ślubie okaże się on kimś innym”.
Psycholog, psychoterapeuta, konsultant zarządzania. Właściciel Grupy Droadczo-Szkoleniowej Transmisja. Dyrektor Kliniki Uniwersytetu SWPS Rodzina-Para-Jednostka. Od ponad trzydziestu lat pracuje z ludźmi w różnych kontekstach - zawodowym i prywatnym. Współpracuje z managerami i zarządami firm, prowadzi diagnozę kultury organizacyjnej oraz konsultacje dotyczące procesów zarządzania. Jednocześnie praktykuje psychoterapię z pacjentami indywidualnymi, parami, rodzicami. Wprowadziła autorską metodę obserwacji relacji pomiędzy rodzicami, a dziećmi w warunkach naturalnych. Od wielu lat wygłasza wykłady otwarte, propagując wiedzę psychologiczną - w Krakowie i w Poznaniu.